sobota, 9 maja 2015

Leonetta - MARZENIA

Biegniemy po placu zabaw trzymając się za ręce . Z boku z założonymi rękami stoją fran , Cami i Natalia . Patrzą na nas z zazdrością , ale ja się tym nie przejmuje . Patrze na NIEGO tylko na NIEGO  . Czasami dziwie się dlaczego wybrał mnie z całego przedszkola .Nie jestem ładna .Chociaż ON mówi że , jestem najpiękniejsza . Bardzo GO kocham .

Siedzę sama w kącie sali ponieważ Lu jest chora . Boje się że , gdy Naty się o tym dowie zacznie mnie dręczyć jak wszystkich . Kiedy jest Lu tego nie robi ponieważ , Ludmi jest JEGO siostrą .
- No , no kogo my tu mamy - kiedy to usłyszałam  podniosłam głowę . I zobaczyłam Naty . Jak zawsze wyglądała najładniej w naszej grupie .
-Czego chcesz -  powiedziałam patrząc na kącik chłopców , na Niego . Kiedy  zauważyła to Naty , wiedziałam że , już po mnie .
-Nie patrz się na NIEGO ! - krzyknęła i tupnęła nogą . - Jak jeszcze raz na Niego spojrzysz to pożałujesz - syknęła .
-Prze - przepraszam - powiedziałam cichutko .
Ona tylko posłała mi groźne spojrzenie i odeszła do Cami i Fran .
                                                      ( sześć lat później )
Wchodzę  dumnie do klasy szkoły muzycznej . Jak zwykle z NIM pod rękę . kiedy dochodzimy do szafek pyta się mnie 
- Kochanie co masz pierwsze . 
- Taniec z Gregorio - mówię smętnie . Kto mógł dać takiego mężczyznę jako nauczyciela . 
-Ha ja mam teraz zajęcia z Angie . - mówi wesoło 
-Szkoda że , nie możemy mieć lekcji razem . Wtedy wiedziałabym że , żadna się obok ciebie nie kręci - mówię zła , myśląc o tych plastikach czyt : Cami , Fran i Naty . 
-Wiesz że , nigdy bym cię nie zdradził - powiedział przybliżając swoje usta do moich , jednak nie pocałował mnie ponieważ , usłyszeliśmy krzyk Beto . Który siedzi na podłodze z lodami na głowie , trzymając Andreasa na rękach . 

Przechodzę obok Naty całującej się z NIM . Łzy cisną mi się do oczu . Muszę się przyzwyczaić myślę . Po przebyciu całego korytarza . Widzę moich przyjaciół . szybko do nich biegnę i siadam Diego na kolanach 
-Nasza mała Fedemiła ma dziś dwu-miesięcznice - mówi przesłodzonym głosem .
-Są taaaacy słodcy - mówię - Jeszcze tylko rzygnąć tęczą . - uwielbiam Diego jesteśmy jak bliźniaki . A poza tym to jedyny chłopak któremu się podobam .
 
                                                   ( sześć lat później )
Wychodzę ,  jedziemy JEGO czarnym mercedes'em . Gdy jesteśmy pod szkołą wychodzi i podaje mi rękę . Jest taki słodki . 
- Moje kochanie . od dziś możemy robić wszystko - mówi muskając mój polik . 
-Co na przykład ? - pyta choć wiem jakie rzeczy ma na myśli . Obiecałam mu że oddam , mu się po balu maturalnym . 
- Oh , możemy pić - przewracam oczami , on westchną - możemy pójść do więzienia . 
- trafne spostrzeżenie - mówię chichocząc. 
-możemy na przykład - przerywa zaczynając całować mnie po szyj . 
-po balu - mówię najgroźniej jak umiem . - choć bo się nie mogę doczekać .  -
mówię podekscytowana . 

Bal zaczął się 5 godz . temu . Każdy jest mocno pijany . Lu i Feder liżą się przy ścianie . Cami i Fran się .... dotykają , On i Naty właśnie wrócili z łazienki . A ja tańczę z Diego nie przyzwoity taniec . Tak z Diego zaprosił mnie . Od razu , na początku roku . Diego myśli że , będziemy parą , ale ja GO kocham . TEGO który właśnie pieprzył się z inną , TEGO który nawet słowa ze mną nie zamienił , TEGO który sądzi że , nazywam się Cas ale , to już nie jego wina to wina Naty która wtrąciła się jak z się przedstawiałam . Tego który mnie nigdy nie pokocha .
-Vilu choć na słówko - Mówi Diego nachlany w trzy dupy .
-Masz gumki - nie wieże że , to powiedziałam .
-A mam - mówi , machając przede mną małym kwadracikiem .
                                                             ( cztery lata później )
Siedzę w naszej willi dotykając mój zaokrąglony brzuch . 
- Kochanie , już jestem  - słyszę z dołu krzyk mojego męża . - tu się ukryłaś - mówi z uśmiechem . 
-Cześć misiu - mówię wstając , jednak po chwili upadam na kanapę pod wpływem nagłego bólu . 
-Vilu co się stało - mówi zaniepokojony . 
-Zaczęło się - mówię . 
-Jedziemy - mój mąż wziął mnie na ręce - i włożył do samochodu . Po czy sam usiadł na miejscu kierowcy . 
Jechaliśmy bardzo szybko jednak , jednak jak dla mnie za wolno . 
- szybciej , albo urodzę w samochodzie . - krzyczę . 
- Już jesteśmy - powiedział i zaniósł mnie do sali . 
po pięciu godzinach urodziłam . 
-gratulacje zdrowej córeczki - powiedział lekarz . 

Dlaczego życie nie układa się jak chcemy . Dlaczego moje życie jest takie do dupy . Większość osób powiedziałaby że , jestem szczęściarą bo mam dużo pieniędzy , bo mieszkam w wieżowcu z basenem , bo mam trzy samochody . Dobra to jest ta lepsza strona życia a , gorsza np : nie mam męża , dzieci , rodziców ,  jestem sama . Albo to że pracuje w firmie faceta przez którego tyle wycierpiałam . Mężczyzny który ma żonę i dziecko . Tak ON ma dziecko z Natalią . To czysta wpadka . Jorge został spłodzony w bal maturalny . ON bardzo go kocha , ale jest zapracowany  , Natalia i dziecko to nawet brzmi niewiarygodnie . Moje przemyślenia  przerwał Leon . z Jorge na rękach .
-Vilu możesz go popilnować , Naty ma kosmetyczkę .
-Leon opiekuje się nim od trzech lat , nie pytaj . - mówię z uśmiechem .
-Wiem , ale możesz mieć plany - mówi nienawidzi się mylić .
-Nie mam nikogo , więc jakie mogę mieć plany - mówię smutna .
- przepraszam .-mówi zażenowany .
- ok , leć do pracy .
-kocham cię
ja ciebie też

 

    




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz